piątek, 19 stycznia 2018

Softshell - podejście pierwsze

Od kilku miesięcy intensywnie myślałam nad uszyciem dzieciom spodni, w których bez obaw o przemoczenie będą mogły hasać po dworze. Postanowiłam wykorzystać wiatro- i wodoodpornego softshellu, ale do jego zakupu podchodziłam kilkakrotnie. Najpierw wydawał mi się za drogi, potem nie mogłam się zdecydować na wzór, no i nie miałam sprawdzonego wykroju na tego typu spodnie. Gdy wreszcie nadeszły chłody stwierdziłam, że Anka i tak w większości jeździ w wózku, więc nie potrzebuje softshellu, a Kuba dostał spodnie w komplecie z nową kurtką. Jednak pewnego dnia przy okazji innych zakupów wrzuciłam do koszyka pół metra tego materiału z myślą o nadchodzącej wiośnie. Materiał przeleżał w kartonie kilka tygodni, ale w końcu się zmotywowałam i usiadłam do maszyny. Zobaczcie co mi z tego wyszło.




Spodnie mają imitację kieszeni i ściągane na gumkę mankiety nogawek, które dodatkowo mają naszyte paski odblaskowe. Wybrałam wykrój o 2 rozmiary większy, żeby móc ze spokojem ubrać pod spód zwykłe spodenki i żeby szerokie nogawki dało się założyć na zimowe buty.







Przy szyciu nie obyło się bez drobnych (na szczęście) problemów, otóż mój overlock nie dawał rady przeszyć kilku warstw softshellu i musiałam się wspomagać zwykłą maszyną przez co wykończenie nie jest idealne, ale i tak jestem zadowolona. Właścicielka też :) 








Obawiałam się trochę o szczelność materiału na szwach, ale spodnie zostały już przetestowane na rozmakającym śniegu i zdały egzamin. Ania zjeżdżała na pupie z górki, wywracała się, zmoczył ją deszcz, z zewnątrz ociekała, a spodnia warstwa ubrań była suchutka :)









Edit: wykrój na spodnie „Up and Run” Ottobre 1/2017, modyfikacje inspirowane blogiem dresowka.pl oraz własne.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz